Uwielbiam kolorowe gry, które przenoszą mnie w świat pełen emocji i opowieści, odrywając od rzeczywistości. Kena: Bridge of Spirits, twórców Ember Lab, z pewnością zabrała mnie w taką podróż, choć nie obyło się bez kilku przystanków na mapie, by upewnić się, że zmierzam w dobrym kierunku. Zapraszam do recenzji Kena: Bridge of Spirits.

Anbernic to firma, która przez lata wypracowała sobie renomę jako producent chińskich konsol do retro gier. Dziś, patrząc na rozwój technologiczny tej branży, widać znaczący postęp. Niemal każdy producent chce wziąć udział w retro-rewolucji, ale warto czasem spojrzeć wstecz i przypomnieć sobie, jak wyglądały początki tego rynku. Dziś przyjrzymy się Anbernic Retro Mini, konsoli, która pojawiła się na rynku w 2017 roku, będąc wtedy sygnowaną jako CoolBoy RS-90.

Remake’i, remastery i inne sposoby po sięganie do naszych portfeli rękami “upapranymi” w nostalgii już raczej nikogo z nas nie dziwią. Z jednej strony świetnie, że możemy wrócić do gier naszego dzieciństwa w odświeżonej formie, z drugiej czasami intuicja podpowiada nam, że pewne gry powinny zostać w naszych wspomnieniach. Jak więc jest w wypadku omawianej produkcji?

Szybcy i wściekli to fenomen tasiemców, o ile początkowo seria opierała się głównie na samochodach, tak na przestrzeni lat nieco się w tej materii zmieniło i fabularnie nie pogubią się tylko najwięksi fani. Niestety, o ile na ekranach kin i wszelkich VOD wściekle szybcy radzą sobie nieźle, tak "growo" poza wspaniałym w mojej opinii samodzielnym i darmowym dodatkiem do Forza Horizon 2, którego na próżno już szukać w sklepie Microsoftu. Marka ta leci na łeb na szyję, nie dostarczając żadnej ciekawej produkcji. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wygrzebał tytułu growego, który mógł umknąć waszej uwadzę. Tym bardziej, że gra bazuje na serialu animowanym dostępnym w serwisie Netflix dla młodszego odbiorcy. Czy omawiany tytuł wyróżnia się czymś niezwykłym w "crapowym" dorobku poprzedników?